Za oknem dziwno-zima, albo raczej – zima brneńska, tymczasem w domu izolacja… tak, dopadło w końcu i nas, Luby w tym tygodniu przetestował się pozytywnie. Popijamy więc ciepłą herbatę i pozostajemy dobrej myśli, tymczasem niepostrzeżenie nadszedł nowy rok. Rok 2020 zapisał się jako czas zdecydowanie wyjątkowy, momentami straszny – wiadomo, pandemia – ale także obfitujący w wydarzenia blogowe. I o tym, a także o marzeniach i planach na przyszłość, dziś chciałabym Wam opowiedzieć.
Istnieję!
Blog Dziewczyna z czerwoną walizką nie jest blogiem dużym – to na pewno wiecie. Ale nie jest już blogiem nieistniejącym. To znaczy, że na skali blogów, gdzie z jednej strony są giganty, jak np. Pani Swojego Czasu albo inni Gonciarze, to na drugiej, zaraz za blogami małymi, blogami mikrusowymi i blogami szukaj-z-lupą-bo-inaczej-google-nie-znajdzie, pojawił się DCW. Dziś, czyli na początek roku 2021, bloga odwiedzacie do 3,1 tys. razy miesięcznie. Niech znakiem tego sukcesu będzie fakt, że otrzymałam już (po ponad 3 latach istnienia) pierwszą propozycję płatnej współpracy. Miałam reklamować… kasyna internetowe. Tak, to faktycznie coś, co jest w pełni zgodne z profilem mojej działalności internetowej, bo kiedy jedną ręką piszę dla Was posty, to drugą ostro gram w gry na kasę 😉 Nie przyjęłam tej propozycji, ale to był dla mnie znak – OK, Pasińska, to chyba znaczy, że ktoś cię gdzieś znalazł. Czyli chyba istniejesz! 😊
Co chętnie czytaliście
W 2020 roku postów na blogu było trochę mniej niż zazwyczaj (18 artykułów w porównaniu z 24 w 2019 r. i 27 w 2018 r.), a to z powodu ogromnej ilości czasu, jaki poświęciłam na stworzenie e-booka. Moimi dwoma ulubionymi postami to zdecydowania Silna kobieta i post opowiadający właśnie historię powstania Przewodnika po Czechach. Niezmienną popularnością cieszą się jednak wśród Was tematy emigracyjne. To nie przypadek, że temat mojego e-booka Przewodnik po Czechach. Emigracja! dotyczy właśnie tematu przeprowadzki i życia w Czechach. Artykuły o tym, jak znaleźć w Czechach pracę, albo jak szukać mieszkania tak, aby nie pójść z torbami, czy choćby o kosztach życia w Czechach, formalnościach po przyjeździe i ogólnie, o emigracji – nadal cieszą się wśród Was największym powodzeniem. Ze słodko-gorzką satysfakcją muszę stwierdzić, że tworzenie treści dla przyszłych emigrantów do Czech w dobie rządów PIS-u to dobry pomysł. To właśnie te tematy generują na blogu największy ruch. A wszystkich nimi zainteresowanych odsyłam do zakładki Czechy -> Praktycznie -> Emigracja, a dla tych naprawdę poważnie myślących o wyprowadzce – do e-booka, stworzonego z myślą o tych, którzy chcieliby przed przeprowadzką poznać realia życia i skorzystać z doświadczenia dwóch polskich emigrantek z uwagą śledzących czeską rzeczywistość. Jeśli nie wierzycie mi, być może uwierzycie czeskiemu ambasadorowi, panu Ivanovi Jestřábowi, który nasz e-book przeczytał i skomentował miłym słowem w liście do Marty Czapli, współautorki Przewodnika.

Kolejnym nośnym tematem na blogu są oczywiście kwestie urlopowe. W ciągu ostatnich dwóch lat popełniłam kilka takich tekstów – niektóre to propozycje wycieczek w konkretne miejsca (Jeseniki, Szumawa, Karlowe Wary, Kutna Hora, Ołomuniec, Czeska Szwajcaria, Czeski Raj i cała masa propozycji wycieczek w okolicach Brna), a inne poruszają ogólne tematy urlopu w Czechach, i to te, zaraz po emigracji, cieszą się wśród Was największą popularnością. To choćby posty o najlepszych miejscach na urlop w Czechach, albo te podpowiadające, jakie czeskie góry warto odwiedzić i dlaczego, a także o zwiedzaniu Czech na rowerach i w kajaku. Popularny jest także post o nartach (ogólnie, z poleceniami i charakterystyką czeskich ośrodków narciarskich, a także bardziej aktualny z aktualnymi informacjami o sezonie narciarskim 2020/2021 i tym, czy na narty do Czech można w tym sezonie jechać).
Poza tymi praktycznymi tematami najczęściej czytacie o tym, czy i dlaczego Czesi nie lubią Polaków, a także jak tych Czechów można w ogóle zrozumieć. Szukacie też informacji o języku czeskim – o jego historii (to jeden z moich ulubionych postów!), o ciekawostkach z nim związanych i o tym, jak się go właściwie uczyć. Podobał się Wam też artykuł o moich wpadkach w nauce języka czeskiego w praktyce. Całkiem wysoko uplasowały się także artykuły o alkoholu w Czechach (!) oraz mój prywatny spis ulubionych czechofilskich blogów. Lubicie też artykuł o czeskich zupach i czeskim Internecie.

Co dalej z blogiem?… W najbliższej przyszłości planuję kilka wpisów o czeskiej kulturze (np. chciałabym zrobić serię o czeskich osobistościach historyczno-kulturowych, co Wy na to?), może w połączeniu ze zwiedzaniem (myślałam też o serii o czeskich zamkach, ale jeszcze nie wymyśliłam, w jakiej to będzie formie). Być może napiszę też w końcu coś o czeskich bajkach, bo kilka już mam na koncie (ale ciągle jeszcze mało!), no i na pewno pojawi się jeszcze kilka praktycznych postów związanych z życiem w Czechach. Mam też kilka pomysłów na bardziej osobiste posty…
Plany i marzenia
…a te związane są z moją pozablogową pasją, czyli – nie zgadniecie – z pisaniem. Jesienią tego roku podjęłam dość spontaniczną decyzję o dołączeniu do klubu pisarskiego Aleks Makulskiej – Klubu Otwartej Szuflady. Przez pięć tygodni spotykałyśmy się wirtualnie z 29 innymi dziewczynami i razem pisałyśmy teksty, które potem czytałyśmy i komentowałyśmy. Powiem Wam, że ta przygoda z początku nie robiła na mnie aż takiego wrażenia – bo zadania dotyczyły naszych własnych przeżyć. O tym, co mi się przydarza, piszę w sumie często, bo albo na blogu, albo w moim tajnym zeszycie – w każdym razie to nie było to, za czym bym aż tak tęskniła.

Ale czwarte zadanie polegało na napisaniu fikcji. Pamiętam, że tego dnia byłam zmęczona, nie miałam ani pomysłu, ani chęci, aby cokolwiek tworzyć, a jednak usiadłam przez komputerem i otworzyłam Worda. A potem mnie olśniło. Bohaterka po prostu sama do mnie przyszła. Mało tego, bohaterka nie byle jaka, bo Staśka miała i własne zdanie, i własną wizję tego, co się będzie z nią dziać. Klepałam w klawiaturę aż się kurzyło, próbując spamiętać wszystkie detale mojej wizji, zanim się ona rozwieje. Opowiadanie wyszło naprawdę fajne, a do tego – dawno nie czułam takiej frajdy z pisania. To było jak powrót do dzieciństwa, które spędzałam nad Czerwonym Zeszytem z długopisem w ręce. Moja wizja, czysta kartka papieru, długopis i ja. I długie godziny świetnej zabawy.
Klub okazał się strzałem w dziesiątkę. Jeśli lubicie pisać i szukacie miejsca, aby się rozpisać, rozćwiczyć, popróbować i poszukać inspiracji – Klub Otwartej Szuflady to Wasze miejsce. No a ja – już wiem, dokąd chcę pójść dalej. Mam pomysł na powieść, mam wizję – mam już prawie wszystko (bo jeszcze robię research o epoce) i… piszę! Chcę napisać powieść. Tytuł też już mam. Dzień i noc. Tak będzie się nazywać moja nowa książka. To będzie opowieść o magii, o sile wierzeń, o słowiańskich bogach, o dziewczyńskiej sile tworzenia i niszczenia, o naszym zwykłym świecie, w którym pod powierzchnią kryją się nieoczywiste odpowiedzi, stwory z legend i głosy naszych przodków. Trzeba będzie tylko otworzyć książkę, aby je usłyszeć.

Blog czeski i ja czeska
Blog oczywiście pozostaje czeski. Żyję w Czechach, to część mojej tożsamości, to część mojego życia, zresztą podobnie jak Polska, na którą patrzę teraz z trochę innej perspektywy. Po kilku latach życia zagranicą niektóre opinie mi się zaostrzyły, a na inne sprawy patrzę z dużo większą wyrozumiałością, a może nawet – czułością. Ciekawie jest obserwować te zmiany we własnym postrzeganiu świata. Trochę zresztą taki był mój ukryty cel wyjazdu – chęć zobaczenia własnego kraju przez inną soczewkę. To niezmiernie ciekawy widok.
Gdzieś tam w dalszych planach czeka także plan napisania drugiej części Przewodnika po Czechach. Tym razem na warsztat mam zamiar wziąć urlop – i wszystko to, co czeskich urlopowiczów może zainteresować. Chciałabym stworzyć pozycję, dzięki której turysta nie tylko będzie wiedział, gdzie przenocować albo zjeść (bo, bądźmy szczerzy, to sobie może każdy wygooglić w kwadrans), ale żeby wiedział dokąd jedzie i dlaczego jest to ciekawe. Chciałabym umożliwić Polakom wgląd w czeskie podwórko, tak aby podczas wakacji oprócz zjedzenia legendarnego już smażonego sera dowiedzieli się o naszych sąsiadach czegoś nowego, czegoś interesującego i może trochę lepiej ich zrozumieli. Plany są, ale do tego muszę jeszcze trochę pojeździć i pozbierać materiały. Czuję, że to będzie plan na kolejny rok. Tymczasem biorę duży wdech, uśmiecham się do Was szeroko i ruszam w nowy rok pełna pomysłów i podekscytowania nowo obranym kierunkiem.
To co, ruszacie ze mną w dalszą podróż?…
Czerwona walizka stoi już w kącie, przygotowana do kolejnej wyprawy 😊 (… czeka na koniec izolacji ;p 😉
M.