Czeska kultura, Czeskie społeczeństwo

Czeskie mity założycielskie

Nowy rok, nowe pomysły, nowa ja! Rok 2023 rozpoczynam myślami o nowym projekcie. W związku z nim ostatnio zapytałam Was na Instagramie, o co chcielibyście zapytać osobę mieszkającą w Czechach, gdybyście mogli zadać jakiekolwiek pytanie. I muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że odpowiedzi spłyną tak licznie. Wszystko to wiąże się z nowym projektem, o którym więcej wkrótce, tymczasem z Waszych pytań wypłynęły mi dwa wnioski – grono czytelników zmienia się, a więc tematy, które już na łamach tego bloga poruszałam, mogę w pewnym stopniu poruszyć znowu. Drugi wniosek dotyczy tego, że treści o czeskiej mentalności nigdy dość, bo niezmiennie o to pytacie. Dzisiejszy temat poniekąd wypływa z tychże przemyśleń – chciałabym pogadać o czeskich mitach założycielskich.

Mity założycielskie, czyli co?

Mity założycielskie? A co to takiego? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, najpierw trzeba się zastanowić, czym jest naród i co go tworzy. To pytanie szczególnie mi bliskie, bo rozważałam tę kwestię przez przysłowiowe pół magisterki, w której analizowałam habitus narodowy Polski i Hiszpanii. Mój osobisty wniosek brzmiał – naród jako taki nie istnieje. Zanim jednak, oburzeni, oplujecie monitor, chodźcie się ze mną pozastanawiać, jak mogłam dojść do tak obrazoburczych wniosków.

Czym jest naród? To wyobrażona forma łączenia się ludzi w społeczność na podstawie wymyślonych spoiw, takich jak legendy dotyczące wspólnego pochodzenia, często opiewające jakąś stratę/poświęcenie/ofiarę. To coś, co emocjonalnie łączy wszystkich (albo większość) członków grupy, coś, co ich odróżnia od innych ludzkich zgrupowań. To może być coś, co ludzie doświadczają na własnej skórze (patrz: dzisiejsza walka z najeźdźcą Ukraińców również przyczynia się do tworzenia o wiele silniejszej identyfikacji z narodem), albo coś, czego nauczą się w szkole (vide: w przypadku polskim dzisiaj – wszelkie powstania).

Czym jest naród i co nas łączy we wspólnotę

Najważniejszy chyba wniosek, jaki z tego wypływa, brzmi: naród jest realny, prawdziwy, tak długo, jak wierzą w niego jego członkowie. Naród sam się wytwarza. To swego rodzaju przedłużony łańcuch ekwiwalencji, o którym pisał Jan Sowa (cytujący E. Laclaua i Ch. Mouffe, chociaż było to w trochę innym kontekście), czyli szereg okoliczności, które sprawiają, że czujemy ze sobą więź i że w pewnym stopniu łączymy nasze indywidualne tożsamości w jedną, wspólnotową.

To, co łączy nas we wspólnoty narodowe, innymi słowy klej zlepiający nasze odrębne tożsamości, to mity założycielskie. Często powstają na podstawie wspólnych przeżyć, w tym traum. To coś, do czego wszyscy możemy się odwołać; siatka wyobrażeń, którą każdy polski uczeń, a potem obywatel, ma w mniejszym lub większym stopniu wdrukowaną w swoją tożsamość. Polska oczywiście nie jest tu wyjątkiem, ten proces na całym świecie działa tak samo. [Jeśli chcecie dodać, że innym spoiwem, który łączy naród, jest język – i tak, i nie; istnieją na świecie kraje, w których mówi się wieloma językami, a których obywatele nadal czują przynależność do jednego narodu, doskonałym przykładem jest choćby Kanada]. No dobrze, skoro przebrnęłam już przez tę część teoretyczną – to co stanowi podwaliny czeskiego narodu?…

Czeskie mity założycielskie

Cofnijmy się w czasie do XIX wieku. W dyskursie zachodnim pojawia się romantyzm, a wraz z nim umiłowanie wolności (obok fascynacji przyrodą, ludowością i tego rodzaju uniesieniami). W wyniku tych idei rodzą się nacjonalizmy – pierwsze ruchy stawiające naród na piedestale jako formę organizacji, która łączy społeczności. Ten naród jakiś czas potem będzie próbował zastępować, z większym lub mniejszym powodzeniem, religię i odpowiadać na podstawowe pytania ludzkości, typu dlaczego i po co żyjemy [i robi to trochę do dzisiaj], ale ja nie o tym. Spójrzmy, co się dzieje w XIX w. w Czechach.

Walka z wszechobecną niemczyzną

XIX wiek dla Czech to zmagania z żywiołem niemieckim [dziś powiedzielibyśmy: austriackim, ale Austriaków zaczęto od Niemców odróżniać właściwie dopiero po II wojnie]. Po bitwie na Białej Górze w 1620 roku szlachta niekatolicka, a więc w dużej mierze czeska, jest w odwrocie. Na rynku staromiejskim w Pradze wykonano wyroki śmierci na 27 przedstawicielach niekatolickiej szlachty; innych pozbawiano majątku i praw. Innymi słowy – świat czeski na długie lata zostaje wyparty z salonów i ośrodków władzy, ostaje się przede wszystkim na wsiach, gdzie nadal służy jako język komunikacji. [Notabene, stąd wynika dzisiejszy podział czeskiego na češtinę obecną i hovorovą, ale ja nie o tym dzisiaj, to po prostu jest fascynująca historia, o której już kiedyś pisałam – odsyłam Was do wpisu o historii języka czeskiego].

Czescy odrodzeńcy

W tym kontekście w XIX w. pojawiają się tzw. odrodzeńczy, czyli budziciele świadomości narodowej. Promują pisanie i tworzenie w języku czeskim (niektórzy sami muszą się go dopiero nauczyć, na przykład słynna Bożena Nemcova). Wówczas, w kontekście austriackim, a potem austro-węgierskim, pisanie i czytanie po czesku było aktem sprzeciwu wobec wszechobecności i wszechmocy języka niemieckiego oraz stojącego za nim cesarstwa. Czesi więc – oczywiście mam tutaj na myśli wyższe sfery – czytali. Nie bez powodu to właśnie czytanie po czesku stało się osią i jądrem czeskości, nie bez powodu mówi się, że to filolodzy stworzyli naród czeski [moje filologiczne serce aż podskakuje z radości], być może właśnie dlatego czytanie do dziś w Czechach cieszy się relatywnie wysoką estymą, a sieć bibliotek w tym kraju jest najgęstsza na świecie.

Pierwsza Republika

Wiąże się to z pierwszym z mitów założycielskich, który nie jest najstarszy, ale wymienię go na samym początku, bo do dziś jest bardzo żywy w czeskim społeczeństwie i rezonuje wśród wielu dzisiejszych spraw. To oczywiście Pierwsza Republika, czyli Czechosłowacja z okresu 1918-1938. Istniała dokładnie dwadzieścia lat, jednak jej obecność bardzo głęboko wryła się w świadomość narodu – a właściwie dwóch, bo czynny udział w niej brali udział także Słowacy (wówczas jednak uznawani za część tego samego narodu czechosłowackiego). Międzywojenna Czechosłowacja była krajem postawionym ciężką pracą całej społeczności; rozwijała się prężnie; to w niej jako w jedynym kraju z regionu do samego końca jej egzystencji utrzymała się demokracja. Była urzeczywistnieniem nacjonalistycznych marzeń wielu pokoleń narodzonych jeszcze w XIX wieku. Dziś kojarzona jest bardzo z postacią Starszego Pana, „ojca narodu”, Tomasza Garrigue Masaryka.

Wartości demokratyczne

To Masaryk, we współpracy z Edvardem Benešem i Milanem Štefánikiem, odpowiada za to, że Czechosłowacja, jako niepodległe państwo Czechów i Słowaków w ogóle zaistniało. Wykonał on ogromną dyplomatyczną pracę w trakcie I wojny światowej, przekonując europejskie mocarstwa o konieczności poparcia jego idei; odgrywał przy tym rolę trochę podobną do Ignacego Paderewskiego, który lobbował za Zachodzie za odrodzeniem Polski. To dziś brzmi banalnie – ale wówczas stanowiło niemałe wyzwanie. Powstanie państwa czechosłowackiego nie było wcale oczywiste dla Zachodu, a przekonanie innych państw do poparcia tego pomysłu – łatwe.

Masaryk został pierwszym prezydentem nowej Republiki. Całe swoje polityczne życie w Czechosłowacji hołdował zasadom demokracji; nawet jeśli czasem podchodził do różnych spraw praktycznie i nieco naginał zasady, koniec końców dobro demokracji zawsze było jego celem. Jego ideowym sprzymierzeńcem pozostał oczywiście Beneš, ale także na przykład znany pisarz Karel Čapek. Dziś jego autorytet pozostaje niemal niepodważalny. Lata komunizmu, kiedy nie wolno było go oficjalnie wspominać, i jego zasługi przyczyniły się do idealizacji jego wizerunku – dziś jest symbolem sukcesu powstania Pierwszej Republiki i demokratycznych wartości.

Czechosłowackie legiony

Z Masarykiem i jego współpracownikami wiąże się także inna opowieść, o której bez mała można powiedzieć, że stworzyła podwaliny niepodległej Czechosłowacji, znacznie ułatwiając politykom działania dyplomatyczne w czasie I wojny i po jej zakończeniu. Chodzi oczywiście o Československé legie (pol. Legion Czechosłowacki), czyli czechosłowackie siły zbrojne utworzone z osób czechosłowackiego pochodzenia w Rosji, Francji i Włoszech oraz z jeńców wojennych lub dezerterów z armii austro-węgierskiej, którzy dobrowolnie się do legionów zgłosili.

W szczytowym momencie wojska te liczyły nawet 140 tys. żołnierzy. Oddziały powstałe na terenie Rosji początkowo miały zachować neutralność wobec walk czerwonych z białymi. Kiedy jednak bolszewicy chcieli ich rozbroić i najprawdopodobniej wysłać na niemal pewną śmierć do Austrii, zaczęli się bronić (w niektórych momentach walczyli także z Białymi). W pewnym momencie czechosłowackie legie kontrolowały kolej transsyberyjską oraz większość miast na Syberii. Legioniści mówili o sobie „dobrovolnici”, czyli w dosłownym przekładzie „wolontariusze” – ponieważ do nowotworzonej armii wstępowali dobrowolnie.

Sokol i legioniści

Masaryk mówił o nich: „Nebylo by Sokola, nebylo by legií. Nebylo by legií, nebude Československo” [„Bez Sokola nie byłoby legii. Bez legii nie będzie Czechosłowacji”]. Nawiązywał do dziewiętnastowiecznej sportowo-militarnej organizacji „Sokol”, powstałej na terenach Czech, która zajmowała się wychowaniem fizyczno-patriotycznym, a z której członków często rekrutowali się legioniści. Dzięki ofierze złożonym przez czechosłowackich żołnierzy udało mu się przekonać świat, że Czechosłowacja jest krajem potrzebnym, który potrafi walczyć i zdecydowanie powinien powstać.

W międzywojennej Czechosłowacji legioniści cieszyli się wysoką estymą. Później, w czasach komunizmu, byli oczywiście tematem tabu – w Rosji do dziś ich temat wywołuje negatywne reakcje. Rosjanie nie wahają się przypisywać legionarzom zbrodni popełnianych przez wojska rosyjskie – niektórzy uważają, że to dlatego, że legioniści jako jedni z nielicznych z nimi faktycznie potrafili wygrać. W Czechach dziś pamięć o legionistach to trochę taka antyszwejkowska przeciwwaga – o tym, że Czesi umieją się bić i wygrywać, a kiedy to robią, potrafią wywalczyć sobie niepodległość.

Walka o prawdę, czyli Jan Hus

Walka i niezależność to w czeskiej mapie mitologicznej przede wszystkim Jan Hus. Hus, husytyzm i wojny husyckie to zdecydowanie bardzo silny element składowy czeskiej tożsamości – symbol buntu, niezależności i walki o siebie, za wiarę, ale także o wpływy. Przypomnijmy: Jan Hus był XIV/XV-wiecznym czeskim teologiem, który sprzeciwiał się zepsuciu Kościoła. Jego nauki z biegiem czasu nabierały rysu radykalności. W 1415 r., po otrzymaniu listu żelaznego, który teoretycznie miał mu zapewnić nietykalność, udał się na sobór w Konstancji, aby tam przedstawić swoje racje. Tymczasem został oskarżony o herezję i skazany na śmierć, a wkrótce potem – spalony na stosie. Jego los podzielił także inny husyta, Hieronim z Pragi. Wydarzenia te przyczyniły się do wybuchu wojen husyckich, które toczyły się na ziemiach czeskich przez kolejnych siedemnaście lat, aż do objęcia władzy przez późniejszego króla, Jerzego z Podiebradów.

Interpretacja to klucz

W husytach, oprócz samych historycznych wydarzeń, bardzo ważna okazuje się interpretacja, jaką nadać jej chciały kolejne pokolenia. Przez lata bitwa pod Lipanami (1434 r.), a więc ostateczne starcie radykalnego odłamu husytów przeciw katolikom i bardziej liberalnym husytom i klęska tych pierwszych, uważana była za tragedię podobną do tej z 1620 r., gdy na Białej Górze doszło do masakry niekatolickiej (w dużej mierze czeskiej) szlachty. W XIX wieku, gdy Czesi poszukiwali swojej tożsamości narodowej, husyci okazali się wspaniałym tematem – ich sukcesy militarne stanowiły źródło dumy narodowej i motywacji do walki.

Do ich tryumfów nieraz odwoływał się prezydent Masaryk [na przykład wywieszając husycką flagę na praskim zamku w 1925 r. na pierwsze święto Jana Husa i wywołując tym samym skandal dyplomatyczny z Watykanem]. Później podobnie czynili komuniści – oni jednak w husytach widzieli przede wszystkim aspekt wojny klasowej, czyli sukcesy wojenne chłopów, którzy buntowali się przeciwko panom i ich militarnie rozjeżdżali. W dzisiejszym powszechnym wyobrażeniu na temat husytów znajdziecie prawdopodobnie elementy każdej z tych interpretacji.

Trudne chwile w czeskiej historii

Chyba każda tożsamość składa się z tych elementów, z których jesteśmy dumni i z tych, które bolą. Nie inaczej jest w przypadku Czechów. Bolesnych chwil historia im nie szczędziła. Począwszy od tych dawnych, czyli wspomnianego już roku 1620. Bitwa na Białej Górze dla Czechów jest trochę tym, czym dla Polaków są rozbiory – katastrofą militarną, która przełożyła się na wiele dekad utraty wpływów politycznych we własnym kraju. Po Białej Górze język czeski wycofał się właściwie z salonów – musiał nadejść dopiero wiek XIX w. z ideami nacjonalizmu i romantyzmu, aby się odrodził, a to dzięki garstce czeskich patriotów i zapaleńców, nieustannie za nim lobbujących. Wyobrażam sobie, że poczucie bezradności i braku sprawczości musiało towarzyszyć wielu pokoleniom Czechów; tymczasem, po dwóch dekadach Pierwszej Republiki, która była spełnieniem snów o niepodległym państwie, nadeszły lata ciężkich prób, które zarezonowały tym mocniej, że Czechów znów pozbawiono możliwości decydowania o sobie.

Zdrada sojuszników

Rok 1938, znany w Polsce pod pojęciem Układu monachijskiego, był dla Czechosłowaków wydarzeniem tragicznym. Zdradzeni przez sojuszników, w imię „wyższego dobra”, zostali pozbawieni części terytorium. Tragiczne było nie tylko naruszenie integralności państwa i odebranie części obywateli (sudeckich Niemców); ogromne znaczenie miało to także pod kątem przemysłowym i wojskowym. Niemcy, zajmując Sudety, zyskali dużą część czechosłowackiego przemysłu, a także weszli w głąb kraju, który ostatnie lata budował potężne linie umocnień, mające go bronić właśnie przed Niemcami. Jakakolwiek obrona po Monachium nie miała żadnego sensu. Rezygnacja z funkcji prezydenta Edvarda Beneša, który niemal do samego końca powtarzał, że Francja Czechosłowacji nie zdradzi i robił dobrą minę do złej gry, udając, że sytuacja nie jest dramatyczna, a następnie jego wyjazd do Londynu sprawiły, że wielu ludzi poczuło się zdradzonych nie tylko przez Zachód, ale także własne elity. Wartości demokratyczne, które były chlubą Czechosłowacji, zawiodły. A elity zostawiły Czechosłowaków na pożarcie Niemcom.

Napaść przyjaciół

Kolejny trudny rok – 1968. Praska wiosna, czyli stopniowe poluzowanie reżimu politycznego w Czechosłowacji w 1968 roku, zakończyła się tragicznie. 20 sierpnia 1968 roku wojska Układu Warszawskiego wstąpiły na tereny Czechosłowacji i zakończyły postępującą liberalizację. Czechosłowacy poczuli się zdradzeni – wielu z nich nie mogło uwierzyć, że Rosjanie, kraj teoretycznie przyjacielski, postanowili tak brutalnie, z pomocą sąsiednich narodów, napaść na ich kraj i przy pomocy czołgów wpłynąć na politykę wewnętrzną. Trzeba pamiętać, że komuniści w Czechosłowacji w 1946 roku wygrali wybory demokratycznie (to, że potem dokonali przewrotu, to inna sprawa). Wiele osób dopiero dwadzieścia lat później w pełni zrozumiało, że siłą napędową ZSSR jest tak naprawdę rosyjski imperializm, a nie chęć szerzenia rewolucji robotniczej i niesienia bratniej pomocy.

Brak sprawczości a wsobność

Lata 1938 i 1968 to dwa dramatyczne momenty w czechosłowackiej historii, które odcisnęły się głębokim piętnem na czeskiej mentalności. Mimo że wspomniane wydarzenia historyczne mogą na pierwszy rzut oka wydawać się odmienne, to – mam wrażenie – oba przyczyniły się do wzmocnienia poczucia samotności i bezradności czechosłowackiego społeczeństwa w obliczu agresji pobliskiego mocarstwa.

W ’38 roku czechosłowaccy sprzymierzeńcy dogadali się ponad głową tegoż państwa o jego faktycznym rozpadzie. W ’68 poczucie samotności i bezsilności było podobne – tutaj również narody rzekomo przyjacielskie pozbawiły Czechosłowaków możliwości decydowania o własnym losie i zmusiły do obrania takiej a nie innej drogi. Czeska wsobność, której krytykę słychać czasami w polskich kręgach zajmujących się Czechami trochę głębiej, to – wydaje mi się – pokłosie właśnie tamtych wydarzeń. Być może to właśnie ta awersja do instytucji międzynarodowych, które podejmują bez konsultacji [faktycznie lub rzekomo] decyzje dotyczące ich kraju przekłada się na pojawiającą się dziś w Czechach nutę eurosceptycyzmu. Wybrzmiewa ona, mam wrażenie, zdecydowanie mocniej niż w sąsiedniej Polsce.

Stare mity i legendy

Mówiąc o mitach, prawdopodobnie należałoby także wspomnieć jeszcze o Cyrylu i Metodym, którzy przynieśli na tereny dzisiejszych Czech chrześcijaństwo oraz stworzyli pierwsze pismo dostosowane do języka słowiańskiego. Ich pamięć Czesi do dziś świętują każdego 5 lipca, tuż przed świętem upamiętniającym męczeńską śmierć mistrza Jana Husa; wpływ tych dwóch mnichów był niebanalny – dali oni ówczesnemu władcy narzędzia, dzięki którym mógł budować silne państwo: pismo i religię.

Narzędzia do budowania narodu

Mity założycielskie to ważne narzędzie w budowaniu narodu. Świadomi tego byli i są politycy, dlatego tak dużą wagę przykładają do czczenia świąt narodowych, wybierania narodowych bohaterów oraz interpretacji wydarzeń. Koniec końców, historię zawsze piszą zwycięzcy. Dlatego studiowanie powtarzanych dziś w szkołach i na pomnikach narracji historycznych jest tak ciekawe – właściwie, oprócz samej historii, być może w jakiś sposób zniekształconej, więcej opowiadają nam o współczesnych, którzy decydują się takie a nie inne historie o sobie opowiadać.

Dzisiejsza mapa mitów założycielskich Czech to w dużej mierze symbole, które odwołują się do wartości hołdowanych także w Pierwszej Republice. Ich odszyfrowywanie, wyszukiwanie i czytanie kontekstów to świetna zabawa dla każdego czecholubiącego obserwatora. Temat jest bardzo szeroki i spokojnie można by książkę o tym napisać, a ja go tutaj z pewnością nie wyczerpuję. Na koniec chciałabym dodać, żebyście wzięli pod uwagę, że powyższe to tylko próba namalowania wspomnianej mapy amatorskim pędzlem – niemniej poznanie tych wątków pomaga zrozumieć ogólnie rozumianą czeską mentalność i wynikające z niej osobliwości. Ale o tym – kiedy indziej.

PS Napisanie tego wpisu zajęło mi dość dużo czasu. Gdzieś pomiędzy pomysłem, rozpisaniem go a faktycznym stworzeniem tekstu przeczytałam (w końcu!) świetną książkę Mariusza Surosza „Praga. Czeskie ścieżki”. Jeśli temat mapy mitów czeskiej tożsamości narodowej Was interesuje, odsyłam Was do tej pozycji. Surosz ze swadą opisuje w niej, w jaki sposób Praga stała się czeska – to znaczy, w jaki sposób Czesi odzyskiwali miasto od Niemców i innych narodowości i wykuwali w nim mity żyjące tylko w czeskiej świadomości narodowej. Fascynująca lektura!

PS 2 Podczas pisania wpisu korzystałam z książki Petra Jokeša „Czesi. Przewodnik po historii narodu i państwa”.

M.