Ten post powinien był powstać już dawno! Sporo mnie jednak przed nim powstrzymywało – a to, że nie znam przecież tych tradycji, a to, że nie spędzałam w Czechach ciągle jeszcze Świąt, a to, że nie miałam pomysłu. Nadszedł w końcu jednak ten dzień. 24 grudnia to data wręcz idealna na napisanie czeskiej opowieści wigilijnej – czyli kilku słów o tym, jak wygląda Boże Narodzenie w Czechach.
Czesi a religia
Zacznijmy może od tego, że Czesi z Kościołem jakimkolwiek nie są za pan brat. Rzadko można spotkać takich, którzy do kościoła wciąż chodzą, czy to katolickiego, czy to protestanckiego – przeważająca większość to ateiści, a pod względem religijnym raczej ignoranci. Co więc ma to pozornie na wskroś religijne święto wspólnego z Republiką Czeską?
Odpowiedź krótka: sporo.
Odpowiedź dłuższa: Boże Narodzenia bowiem aż tak wiele z bożym narodzeniem wspólnego nie ma. W Czechach 25 grudnia rozpoczynają się Vánoce, poprzedzone uroczystą kolacją 24 grudnia, czyli w Štědrý večer. Wiąże się z nimi całkiem sporo tradycji, z których wiele z chrześcijaństwem nie ma aż tyle wspólnego, gdyż pochodzi jeszcze z czasów wcześniejszych. Dziś Wam o kilku z nich opowiem.
Adwentowe oczekiwanie
Tak naprawdę oczekiwanie rozpoczyna się wraz z adwentem. W domach pojawia się zdobiony adwentowy wieniec z czterema świecami, które rozpala się każdej kolejnej adwentowej niedzieli. Każda oznacza kolejny upływający tydzień. Przygotowania to także pieczenie bożonarodzeniowych cukrovich, czyli typowych świątecznych ciasteczek. Z piernikami wiele wspólnego nie mają, poza tym, że są równie słodkie i zajada się je w równie wielkich ilościach. Rodzajów jednak jest bardzo dużo, wspólnym mianownikiem są produkty, z których się je piecze, czyli masło, mąka, rum i cynamon.
Boże Narodzenie w Czechach
Kiedyś jedną z największych oznak nadchodzących Vanoc były jesličky, czyli żłóbek, ustawiany w centralnym punkcie miasta. Ten zwyczaj pojawił się po raz pierwszy w Pradze w 1570 roku i właściwie pozostawał głównym symbolem świąt aż do XIX wieku, kiedy to pojawiła się choinka, czyli vánoční stromeček. Dziś na placach miast, ale też i w domach, królują jodły, świerki i sosny, a prezenty układa się właśnie pod nimi.
24 teoretycznie powinno się zachować post, a komu się to uda, ma szansę wieczorem zobaczyć zlaté prasátko, [niektórym udaje się je zobaczyć i wcześniej…: reklama Kofoli] co ma symbolizować szczęście.
Czeskie potrawy wigilijne
Na stole wigilijnym pojawia się smażony karp z bramborovym salatem, czyli sałatką ziemniaczaną z dodatkami. Wcześniej były to głównie potrawy z roślin strączkowych, np. grochu. Pojawia się również vánočka, czyli specjalna bożonarodzeniowa chałka. Pod talerze daje się albo łuski karpia albo drobniaki – aby w kolejnym roku nie brakowało środków pieniężnych. Konsumuje się również rybną zupę. Co więcej, od stołu nie wolno wstać aż do zakończenia wieczerzy – grozi to odejściem od świata żywych. [Co ciekawe, to ograniczenie nie dotyczyło gospodyń, które przecież musiały usługiwać innym i donosić jedzenia i picia do stołu…] Punktem kulminacyjnym jest otwieranie prezentów, pozostawionych pod choinką przez Ježíška.
Pogańskie zwyczaje
Co ciekawe, nierzadko wykonuje się także różnego rodzaju wróżby: np. lanie ołowiu do wody, z którego form wróży się przyszłość lejącego, wróżby z rozkrojonego jabłka czy wróżby z puszczonych na wodę połówek orzechów włoskich z zapalonymi świeczkami. Wszystko to oczywiście ma pokazać, czy nadchodzący rok będzie szczęśliwy czy też nie.
Štědrý večer to także jedyny dzień [a właściwie to noc] w roku, kiedy Czesi karnie i tłumnie udają się do kościołów na půlnoční, czyli pasterkę. Jest to jednak przejaw tradycji, a nie szczególnie silnej wiary, bo to chyba jedyny moment, kiedy to kościoły w Czechach naprawdę się zapełniają. Śpiewa się kolędy i tym radosnym akcentem kończy się uroczysty 24 grudnia.
Kolejne dwa dni to Święto Narodzenia Pana i Święto św. Szczepana. To dni, w których odwiedza się rodzinę albo… ogląda bajki. Czeska telewizja podczas Bożego Narodzenia bowiem puszcza bajkę za bajką, a czeską tradycją jest usiąść w spokoju, w swoim ulubionym dresie na kanapie i cały dzień te bajki oglądać.
Czyż to nie piękne?… 🙂
M.