feminizm, Myślodsiewnia

Być kobietą

Co to właściwie oznacza?

Szczerze, nie mam zielonego pojęcia.

Podobno jedną jestem i tak kwalifikuję się według wszelkich standardów, ale skąd mam właściwie wiedzieć, co oznacza bycie kobietą, skoro nigdy nie byłam mężczyzną?

A może byłam?… (genderowcy, nie podniecajcie się zanadto 😉

Te wszystkie role, te maski, te zwyczaje i tradycje. Tak właściwie to głównie dzięki nim identyfikujemy się z jedną lub drugą stroną. Od lat, od stuleci całych role i karty są rozdane i według reguł każdy może grać tylko swoim zestawem. Zestaw kobiety to znane z historii 3xK: dzieci, kuchnia, kościół (z niemieckiego: Kindern, Kueche, Kirche). Męskimi przymiotami określano dzielność, odwagę, decyzyjność, przywództwo. System ułożył się przed wiekami, stał twardy i hermetyczny przez stulecia,  ścinał głowy każdemu śmiałkowi, który ośmielił się tę drabinę społeczną zniweczyć. Kiedyś już o tym pisałam. O, chyba tutaj.

Ale co ja to chciałam powiedzieć? A, tak. Nie wiem, co znaczy być kobietą.

Nosić sukienki? Malować usta?

Stukać obcasem? Wypinać biust?

Uśmiechać się, nawet po usłyszeniu wybitnie nieśmiesznego żartu, który pada z ust płci przeciwnej?

Zgadzać się na wszystko?

Nie wiedzieć, czego się chce?

Reagować strachem i histerią?

Być zagubioną? Przestraszoną?

Oddawać stery swojego życia innym?

Pozwalać ze sobą robić wszystko?

Pozwalać upchnąć się w jednowymiarowej roli: matki, żony, kochanki, córki, wykładowczyni, naukowczyni, sprzątaczki, opiekunki… (dowolne skreślić)

Brzmi znajomo?…

Cóż. Nie mam pojęcia, czy to faktycznie wchodzi w skład bycie kobietą.

Bo ja jestem silna.

Chcę wiedzieć więcej i więcej.

Uczyć się.

Biorę stery we własne ręce. Nawet jak popełniam błędy (tych nie brakuje), staram się je identyfikować i poprawiać. Idę dalej.

Patrzę przed siebie.

Wskazuję sama sobie kierunek.

Gdzieś tam, daleko na horyzoncie, zachodzi słońce. Tam zmierzam, tam gdzieś leżą moje spełnione marzenia. A ja idę po nie, czasem boso, czasem na stopa, może zajadę pod nie białą limuzyną i wysiądę na czerwony dywan. A może dojadę na koniu. Kto wie.

No więc: czy to powyższe oznacza bycie mężczyzną?

Nie wiem.

Wiem natomiast, że wszystko to oznacza, że jestem człowiekiem.

Kobietą. Podobno.

 

alfa