Przed nami sam środek wakacji, pomyślałam więc, że to świetny moment, aby popodróżować wakacyjnie po Czechach. I nie, tym razem nie zabieram Was w konkretny region (chociaż turystyczny wpis o Slovacku już mi się w głowie pisze), tym razem chcę zaproponować wycieczkę trochę bardziej telewizyjną. O telewizji można powiedzieć wiele złego, ale oddać jej trzeba, że w przeszłości – tej dalszej i bliższej – pojawiały się w niej wartościowe programy, również takie, które świetnie nadają się do poznania nowego kraju. Dziś chcę się z Wami podzielić z czeskimi filmami/serialami, które lubię, które mnie oczarowały i które po prostu mają w sobie ten ciepły i przytulny wakacyjny vibe. Tak, ten sam, który sprawia, że do Czech jeździ się z uśmiechem na ustach. Chodźcie pooglądać ze mną!
Na początku zaznaczę, że poniższa lista to nie jest lista najlepszych albo najbardziej klasycznych czeskich filmów o tematyce mniej lub bardziej wakacyjnej. To lista filmów wakacyjnych, które widziałam i które w jakiś sposób przykuły moją uwagę – albo po prostu które okazały się miłą wakacyjną rozrywką, idealną na wieczorne lub weekendowe posiedzenie, kiedy człowiek nie jest akurat na urlopie, ale humor ma wakacyjny i chce sobie trochę powspominać przygody w drodze.
Wakacyjne przygody
Pierwszy film to Špunti na vodě. Prosta i przewidywalna historyjka o trzech parach z dziećmi, których wakacyjne plany niszczy los i scenarzyści. Ojcowie zostają sami z gromadką dzieci, kiedy ich żony, wkurzone niedotrzymywaniem słowa i kłamstwami swoich małżonków/partnerów, zostawiają ich na pastwę potomstwa i udają się na wycieczkę rowerową. Ci nie rezygnują z wcześniejszych planów i wyruszają na spływ rzeką z dziećmi. Ten film, podobnie jak jego serialową drugą część (kolejne wakacje, kolejne zbiegi okoliczności i wyprawa po Czeskiej Republice busikiem), ogląda się dla wakacyjnej atmosfery. Tego zdecydowanie nie brakuje! I tak, postaci są przerysowane i stereotypowe, żarty mogłyby być lepsze, niemniej ja oglądałam i tak z uśmiechem – właśnie dlatego, że taki głupawy film był w stanie ożywić we mnie mnóstwo cudownych wspomnień z wakacji i wypraw po Czeskiej Republice. Jedyne niebezpieczeństwo jest takie, że po projekcji otworzycie mapę i zaczniecie planować kolejne wakacje!
Na chalupu!
Pozycja numer dwa to popularny w latach 70. i 80. czechosłowacki serial Chalupáři (w wersji polskiej: „Pod jednym dachem”). To jeden z tych kultowych seriali, z których cytaty możecie usłyszeć w lecie od lokalsów popijających piwo w hospodzie. W dniu premiery (rok 1975) pierwszy odcinek oglądało bowiem aż 93% populacji w wieku 15-70 lat! Zasługę tu zapewne miał fakt, że telewizja państwowa nie miała konkurencji, niemniej wynik i tak robi wrażenie, a serial pozostaje znany do dziś. Tematyka nie jest czysto wakacyjna, pojawia się jednak wątek chalupy, czyli domu na wsi, który kupuje jeden z głównych bohaterów serialu. Dom ma jedną wadę – mieszka w nim najemca. To oczywiście przyczynek do wielu komediowych sytuacji, jako że co najmniej jeden z głównych bohaterów charakterek ma iście wybuchowy. Ja lubię ten serial z dwóch powodów: po pierwsze, wątek chalupaření i życia na wsi wywołuje we mnie dużo pozytywnych wibracji (i kojarzy mi się dość wakacyjnie), po drugie, to takie okno na Czechosłowację okresu komunizmu. Ciekawe!
Má chata, můj hrad
Trzecią pozycję wybrałam z trochę podobnego powodu – to Osada, serial sprzed kilku lat produkcji ČT. Znowu mamy tutaj wątek jeżdżenia na wieś/na chatę; zwyczaj ten kultywują wszyscy bohaterowie serialu, pochodzący ze wszystkich chyba klas społecznych, którzy znają się właśnie z tytułowej Osady. Każdy z rzeczonych bohaterów ma tam swoją chatkę, jest też staw z rybami i mnóstwo przygód, które na nich czekają. Dużo tu komediowych sytuacji, przerysowanych postaci, historyjki trochę oklepane, ale też w przyjemnych produkcjach o charakterze wakacyjnym nie szuka się chyba jakiejś większej filozofii, prawda? Liczy się atmosfera – a za tę serial dostaje ode mnie 10/10.
Dawna Czechosłowacja
Z serii kultowe czeskie filmy wymienić muszę jeszcze dwa – chociaż z tych jeden nieszczególnie złapał mnie za serce – niemniej zdecydowanie wymienia się go wśród tych bardziej letnich z czeskiej kinematografii. To Slunce, seno, jahody („Słońce, siano, truskawki”) z 1983 roku – historia młodego studenta, który przyjeżdża na wieś i próbuje modernizować hodowlę krów w celu zwiększenia ilości dojonego mleka – w oborze rozwiesza plakaty z krajobrazem i puszcza zwierzętom muzykę. Historia o tyle absurdalna, co pokazująca stosunki społeczne panujące na wsi, z pewnym – pewnie elektryzującym w danym czasie – dodatkiem erotycznym. Film należy do klasyki, ale szczerze mówiąc – mnie nie powalił. Jest to zresztą część pierwsza; Zdeněk Troška, reżyser, znany z ekscentrycznej twórczości, nakręcił potem część drugą i trzecią (póki co siły na nie nie miałam).
Drugi ze wspomnianych filmów to Na samotě u lesa („Na skraju lasu”, 1976) – letnia opowieść o rodzince z Pragi, która wynajmuje od pewnego dziadka pokój w jego chałupie na skraju lasu. Gra go Zdeněk Svěrák, znany czeski aktor i pisarz (zbiór jego twórczości wydało niedawno po polsku wydawnictwo Afera). Ten film, dla mnie, jest taki charakterystycznie czeski – to znaczy nic konkretnego ani ważnego się w nim nie dzieje. To po prostu zwykła historyjka zwykłych ludzi; najważniejsza jest chyba atmosfera i uchwycenie ducha czasu. To taki obraz pewnej epoki i pewnych ludzi; zderzenie świata miasta i wsi, świata przyszłości i przeszłości. Miło się to ogląda, szczególnie w letni wieczór.
To na dziś tyle ode mnie – jeśli macie jakieś inne fajne, letnie tytuły filmowe, które warto obejrzeć latem, dajcie znać w komentarzach.
M.
PS Wymienione filmy i seriale można oglądać na iVysilani albo na Netflixie – oczywiście z czeskim IP.