Tak więc moi Drodzy, nadszedł czas na jedzenie.
Choć to chyba złe słowa – czy właściwy czas na jedzenie nie jest, hm, no właśnie, w każdej chwili i w każdym momencie?…
Pozostawiając bez odpowiedzi to retoryczne pytanie, powracam do tematu: czeska kuchnia. Albo kuchnia w Czechach. A może raczej: Czesi w kuchni.
Jak wspominałam w poprzednim poście, Czesi jedzą właściwie to, co my, poza niezbyt licznymi wyjątkami, które wszakże potwierdzają regułę. Produkty całkiem podobne, bo klimat dość podobny i szerokość geograficzna również.
Co się więc różni?
Otóż nie to, CO jemy, ale raczej: JAK jemy. A jemy zupełnie inaczej.
Czeska kuchnia: przy stole
To niesamowite, jak wiele może o nas samych powiedzieć to, w jaki sposób siadamy do stołu oraz to czy w ogóle do niego siadamy. Czesi różnią się od nas na wielu polach – a przy stole widać to tylko jeszcze wyraźniej.
Zacznijmy może od podejścia do samego stołu: podejrzewam, że sami znacie to z obserwacji: w Polsce stół (czy to w kuchni, czy ten w jadalni lub po prostu pokoju dziennym) odgrywa niebagatelną rolę. Toż to niemal instytucja! Tutaj spędza się czas przy wspólnych posiłkach, posiadówach, nasiadówach i biesiadach. Wszystko to wiele wspólnego ma z siedzeniem, właśnie wokół stołu, który jednoczy rodzinę i przyjaciół, dając im wszystko, czego do szczęścia trzeba: jedzenie, picie i siebie.
W Czechach wygląda to trochę inaczej. Jedzenie nie służy rozmowie; jedzenie w gruncie rzeczy służy temu, po co zostało stworzone: jedzeniu. Je się więc raczej samotnie i raczej nie robi się z tego wielkiej celebry. Czasem dochodzi do takich sytuacji, że nie używa się nawet płaskich talerzy ani widelców – po co, skoro wszystko i tak można zjeść łyżką i w głębokim talerzu.*
*to akurat historia z życia wzięta; aczkolwiek zażyta tylko w jednym domu, dlatego prawdopodobnie nie należy traktować jej jako wyznacznika czeskiej kultury jedzenia. A, no i dotyczy nawet zwykłego schabowego z ziemniakami. True story!
Prostota na talerzu
Tak więc wielkiej celebry nie ma. Są za to potrawy raczej proste i raczej tradycyjne. Jedzenie bywa pyszne; są tutaj zarówno wszędobylskie polevky, czyli zupy – zazwyczaj gęste i mięsne, często z kapustą – jak i dania główne, również składające się z mięsa, kapusty i różnego rodzaju dodatków: kaszy ziemniaczanej (nie mylić z naszą kaszą!), knedlików lub czasem ryżu.
Zanim zacznę nurzać się w tłustych szczegółach – Czesi jedzą inaczej niż Polacy. Nasunęła mi się myśl, że kuchnia czeska jest trochę taką kuchnią polską sprzed otwarcia granic – ale to nie do końca oddaje sens tego fenomenu. Czesi pozostali wierni tradycji, jednocześnie korzystając z wszelkich udogodnień nowoczesności. Co to właściwie oznacza?
Czeskie dania przede wszystkim
Czesi nie zachwycają się włoskimi makaronami. Nie ma tu francuskich tart (te zdziwione spojrzenia, jak kiedyś o nich wspomniałam!), próżno szukać hiszpańskich tortilli lub paelli. Nie uświadczycie polskich pierogów, nie znajdziecie greckich sałatek. Nie wspominając już o wszelkiej maści składników dań pochodzących z innych krajów. Łatwo jednak znaleźć tradycyjne czeskie produkty, wytwarzane na skalę masową: czy to w Kauflandzie czy innym Sparze.
Nie chcę przy tym powiedzieć, że Czesi w ogóle nie znają dań spoza swoich granic; absolutnie. Pizza i hamburgery dotarły chyba już do wszystkich zakątków świata – nawet do Czech. W Polsce jest jednak coś niezwykłego w jej paradoksalnej otwartości na inne smaki i doświadczenia kulinarne: u nas naprawdę dużo łatwiej dostać wszelkiego rodzaju produkty charakterystyczne i uznawane za lokalne dla pewnych regionów. Mało tego: gotowanie i poszukiwanie nowych smaków, często zaczerpniętych z kuchni innych narodów, jest dość popularne – jeśli nie powiedzieć: modne.
Czechy tego nie znają. Czechy są zbyt zajęte pożeraniem knedlików 🙂
Typowe meničko
Wracając jednak do samego jedzenia; przejrzyjmy typowe czeskie meničko. Chciałabym tutaj zaznaczyć, że w żadnym wypadku nie uznaję się za kulinarnego eksperta; wszystko to tylko moje spostrzeżenia i obserwacje pięciu lat jeżdżenia do tego pięknego kraju.
Knedlík
Słowo wytrych. Znane pewnie na całym świecie, może oznaczać wiele różnych rzeczy. Jak pisałam ostatnio: niektóre przypominają poznańskie pyzy; to chyba te najbardziej znane i kojarzone przez Polaków. Podstawy mamy trzy: knedliki na bazie mąki, ziemniaków oraz takie, które z jednym ani drugim nie mają nic wspólnego, czyli są np. z mięsa lub twarogu. Rodzajów jest na pęczki! Mogą być nadziewane (na słodko lub słono), mogą być samoistne. Powstały w Średniowieczu; początkowo były to po prostu kuleczki pieczywa kulane z mięsem i sosem i same w sobie stanowiły podstawę potrawy. Dziś są raczej węglowodanowym w dodatkiem. Główne dania z knedlikiem to Svíčková lub Vepro knedlo zelo.
Do piwa
Mówiąc o czeskim jedzeniu, nie sposób nie wspomnieć o wszelkich dodatkach do piwa. Czesi rozwinęli całkiem niesamowitą listę piwnych przekąsek – ale w sumie co się dziwić, skoro tyle czasu z kuflem w ręce siedzą!
Mamy więc, co następuje:
– sery: nakldáný hermelín (ser typu camembert marynowany w occie), smažák (czyli ser, czy to żółty czy to camembert usmażony w panierce)
– pivní sláma: czyli nic innego jak suchy, stary chleb wrzucony na patelnię w głęboki olej i podany wciąż jeszcze skwierczący na talerzu (np. z dodatkiem czosnku). Brzmi banalnie? Tłusto? Cóż, i jedno, i drugie to prawda, ale zapewniam Was, że nic do piwa tak dobrze nie smakuje!
– utopenci
Hm. Tutaj przeżywam prawdziwy dylemat. To jest chyba jedno z tych dań, które w jednych wzbudzi absolutny zachwyt, a w innych totalne obrzydzenie. Są to bowiem grube kiełbaski parówko-podobne, marynowane w occie z cebulą i papryką oraz ewentualnymi dodatkami. Ich nazwa, cóż, mówi sama za siebie: dosłownie tłumacząc, to „topielce”.
Czeskie jedzenie codzienne
Jeśli zaś chodzi o wszelkiego rodzaju obkłady, w Czechach królują pomazánky. Czym właściwie są?
Otóż odpowiedź brzmi: są wszystkim. Pomazánky to kolejne słowo wytrych: składają się głównie z pomanankowego masła (sprzedawanego właśnie w tej formie; wygląda trochę jak połączenie margaryny i masła) oraz wszystkiego, czego dusza zapragnie: pasztetu, jajka, sera z dodatkami, ryb… Wychodzi z tego coś w rodzaju pasty na chleb i mimo, iż powyższy opis nie brzmi najsmaczniej, zapewniam Was: jest to obowiązkowy punkt każdego prawdziwie czeskiego śniadania!
Innym typowym obkładem może być tlačenka, czyli coś w rodzaju salcesonu. Zdecydujcie sami, czy będziecie próbować 🙂
Na koniec nie wypada nie wspomnieć o nieśmiertelnym rohliku, czyli upodobaniu do jasnego pieczywa. Rohliki są wszędzie i rohliki są zawsze; co więcej, raczej nie przekrawa się ich na pół, lecz obkład nakłada na cały, nieprzekrojony rogalik. To samo tyczy się rohlików z pomazanką. Oto kolejny przykład tego, że w czeskiej kuchni nie liczy się elegancja – a prostota i upodobanie do tradycyjnych smaków.
Dobrze, dobrze, kończę już i Was nie zanudzam – i mimo, że spędziliście właśnie dziesięć minut czytając o czeskiej kuchni, wiedzcie, że nie wyczerpałam tematu nawet w połowie! Tak więc dziś Was smakowicie żegnam – i do następnego przeczytania!
alfa