Czechy weekendowo, Urlop

Dobre restauracje w Brnie

Kochani moi,

sporo wody upłynęło w Svratce i Svitavie od ostatniego wpisu. Pogoda wreszcie zrobiła się wiosenna, nastało słońce i wszechogarniająca ochota przebywania na dworze. Ciężko w takich warunkach siedzieć w domu, zwłaszcza, że przede mną perspektywa być może ostatniego miesiąca w Czechach. Sporo się w ciągu tych ostatnich tygodni działo; koniec końców podejmujemy z Lubym decyzję o przeprowadzce do Polski (tak, wiem, szaleństwo, zwłaszcza biorąc pod uwagę obecną sytuację). Nie jest to decyzja nieprzemyślana, nie jest też ostateczna. Kto wie, dokąd nas koniec końców zaprowadzi. Tymczasem chcę z tych ostatnich tygodni wycisnąć, ile się da – dla Was również. Dlatego dziś rozpoczynam małą serię – Wielka Piątka: Brno, czyli co trzeba koniecznie zobaczyć i posmakować, kiedy przyjedzie się do stolicy Moraw. Na pierwszy ruszt wrzucam, a jakże – jedzenie! A więc kto ma ochotę poznać dobre restauracje w Brnie, zapraszam poniżej.

[AKTUALIZACJA: Moi drodzy, widzę, że wpis nadal cieszy się popularnością. Od jego publikacji minęło już jednak kilka dobrych lat, postanowiłam więc skrobnąć słówko gwoli jego aktualizacji. Poniższe treści są aktualne na lato 2021. N’joy! :)]

Burger Inn (klik)

Tak, tak, Czechy Czechami, Morawy Morawami, i czas na knedlika na pewno podczas Waszej wyprawy nastąpi. Jakkolwiek nietypowo brzmiałaby ta propozycja, warta jest rozważenia. Maleńka knajpka, wykończona w stylu hipsterskim, specjalizująca się w kilku rodzajach hamburgerów, do których dodawane są własnej produkcji frytki oraz sosy. Palce lizać!… Cena być może nie jest najniższa (podobnej jakości hamburgery w PL kosztują mniej więcej połowę mniej), niemniej jednak jeśli chcecie w Brnie zjeść naprawdę dobrego burgera, to jest odpowiednie miejsce.

Polecam zamówić na wynos – danie zostanie zapakowane w urocze papierowe torebki – i wybrać się na Spilberk, by skonsumować to cudo z widokiem na rozległa panoramę Brna. Przy odrobinie szczęścia będziecie mogli dojrzeć Palawę – początek Karpat!

Pegas (klik)

Klasyk klasyków. Najbardziej tradycyjna kuchnia czeska w pięknej i eleganckiej oprawie (eleganckiej w rozumieniu hospody; nie spodziewajcie się srebrnej zastawy i obrusów) – dobra na bardziej uroczyste spotkania lub gdy chcecie być pewni dobrej jakości jedzenia i piwa. Do tego Pegas warzy własne piwo! Kadzie* możecie podziwiać w dużej sali; dostępne są pomieszczenia zarówno dla palących i niepalących.  Idealna na wizyty gości z Polski, którzy mają już pewne wyobrażenie o czeskiej kuchni – Pegas ich podniebień na pewno nie zawiedzie. Ceny są trochę wyższe od standardu, ale jest to jednak w samym centrum, do tego jest to restauracja hotelowa. Tak więc: jeśli Svickova i knedlik, popite wybornym piwem, to Pegas będzie dobrym wyborem.

Bar ktery neexistuje, czyli Bar, który nie istnieje (klik)

Wbrew nazwie Bar, który nie istnieje, istnieje i ma się bardzo dobrze. To wspaniałe miejsce na oderwanie się od piwnego zmęczenia, które może Was dopaść po kilku wieczorach w Czechach, bowiem Bar specjalizuje się w serwowaniu drinków. Cały mig polega na tym, że w karcie drinki nazwane są imionami słynnych gwiazd Hollywood, oddając rzekomy charakter owych osobistości. Mamy więc słodką Julię Roberts albo melancholijnego Leonardo DiCaprio. Jeśli najdą Was wątpliwości co do pożądanego charakteru Waszego drinka, zdajcie się na kelnera – bez wątpienia jednym rzutem oka oceni,  jaki typ drinka najlepiej dopasuje się do Waszej osobowości. Do tego można tam naprawdę dobrze zjeść – jeśli będziecie potrzebowali podkładki pod kolejne kolorowe koktajle – polecam posmakować jednego z kilku dostępnych hamburgerów.

* Właściciele Baru, który nie istnieje nie tak dawno otworzyli w Brnie drugi lokal: Super Panda Cirkus. Jest to o tyle ciekawe miejsce, że o ile nie wiecie dokładnie, gdzie i jak go szukać, nie macie szans się do niego dostać, gdyż nie reklamuje go żaden szyld. Wejdą tylko bywalcy lub ci, których bywalcy postanowią wprowadzić w tajemnicę Cirkusu. Do drzwi należy zadzwonić i poczekać – kelner(ka) doprowadzi Was do stolika, znajdującego się w zaciemnionej czeluści lokalu. Skosztujecie tam niesamowitych drinków, wymyślonych z całkiem sporą dozą kreatywności. Ciekawi? Zajrzyjcie do wpisu co i gdzie wypić w Brnie po szczegóły. W każdym bądź razie – jeśli macie ochotę na dreszczyk emocji odkrywcy, polecam to miejsce.

Wietnamskie i włoskie smaki

Tych w Brnie nie brakuje. Serdecznie polecam udać się na ulicę Běhounská. Tam, tuż obok siebie, przycupnęły trzy godne uwagi lokale: kawiarnia Lavaza z wystrojem a la wiedeńskie salony, wietnamska Go Brno, gdzie możecie posmakować wietnamskich frykasów oraz włoska Jean-Paul z pysznym makaronem wykąpanym w serze. Polecam zamówienie dania i obserwację poczynań kucharza (widać go przez szklaną witrynę), który będzie Wasz makaron mieszał w wielkim kawałku okrągłego sera (trochę nie wiem, jak go określić – jak zobaczycie, to zrozumiecie!). Ten sam lokal znajduje się też przy Zlnym Trhu, czyli tylko kawałeczek dalej. Tuż obok niego znajdziecie specjalizowany sklep z najlepszym morawsko-włoskim serem, czyli sklep firmowy Gran Moravia. Bardzo, bardzo polecam wizytę w tym przybytku rozkoszy.

Grecko-swojskie smaki

Dobra, skoro wspomnieliśmy już o Włoszech i Wietnamie, koniecznie trzeba powiedzieć też słów parę o kuchni greckiej. Ta w Brnie ma się znakomicie, a to głównie za sprawą lokalu Cosmopolis, który znajduje się przy ulicy Kozí. Polecam spróbowania musaki; jest naprawdę boska. A jak już będziecie na ulicy Kozí, wstąpcie też na jedno do Lokalu. Piwko pojeść tam można całkiem niezłą kiełbasą. Co prawda do kiełbas w Czechach mam trochę zastrzeżeń, tutaj są one całkiem OK! A na pewno dobrze smakują w połączeniu z wyśmienitym serwowanym tutaj piwem. No a jeśli po całym tym jedzeniu będziecie mieli ochotę na jakiś słodycz… to przejdźcie tylko kilkadziesiąt metrów dalej do Mlsné Holky po wspaniałego pączka.

A gdzie na wino?

Do winoteki, rzecz jasna. Spróbujcie do tej na ulicy Jánskiej 449, U Tří knížat. Nie bójcie się, trzeba wejść w bramę, przejść na dziedziniec i dopiero tam znajdziecie tajemnicze schodki prowadzące do jednej w kamienicznych piwnic. Poproście tam o coś dobrego, obsługa na pewno chętnie Wam doradzi, gdy zasiądziecie przy jednym ze stoliczków w niewielkiej, ceglanej piwnicy. Wrażenia gwarantowane, a można też zakupić wino w butelkach PET na konsumpcję w domu. Wybór win – wielki. Jeśli zaś zatęskni się Wam za klimatami hiszpańskimi, można też na chwilę przycupnąć w Don Pintxos przy placu Dominikánskim. Skubniecie tam też, jak nazwa wskazuje, smacznego pintxosa. No a jeśli oprócz wspaniałego wina marzy się Wam też kosz pełen dobrot – koniecznie odwiedźcie Vinná galerie na ulicy Lužáneckiej przy największym brneńskim parku Lužánky. Ten park to nie przypadek, w winotece możecie zakupić/pożyczyć winne kosze piknikowe, pełne smakołyków i wina, idealne do tego, aby z nimi pójść cieszyć się atmosferą pięknego brneńskiego parku.

Dobre restauracje w Brnie

Dlaczego brak konkretnego, ostatecznego, najlepszego miejsca? Ano dlatego, że autorka mimo deklarowanych pięciu punktów nie jest w stanie wybrać jednego miejsca. Tak naprawdę Brno to jeden wielki, żywy i pulsujący organizm, pełen miejsc godnych polecenia zapewniających smakowe odloty. Jeśli jednak muszę na coś jeszcze się zdecydować, polecę restaurację Vesela Vacice (klik). To niewielka restauracja w samym centrum, położona o tyle blisko, co tajemniczo – żeby ją znaleźć, trzeba wiedzieć, gdzie szukać. Wystrój nie powala, do tego niestety z dużą dozą prawdopodobieństwa prześmierdniemy zapachem (tfu, smrodem!) papierosów – niemniej jednak kuchnia jest warta tego poświęcenia. Szczególnie polecam zupę kyselice; swego czasu przyprawiła mnie o doznaniowy zawrót głowy; jest to jednak danie sezonowe – także o ile ją w menu zobaczycie, możecie uważać się za szczęściarzy. Po jej spróbowaniu Wasze życie już nigdy nie będzie takie samo…

Czy coś pominęłam? Z całą pewnością tak. W Brnie odsetek lokali na metr kwadratowy znacznie przewyższa normę, być może jest nawet wyższy od odsetku tablic pamiątkowych na metr kwadratowy w Polsce. Dlatego, kiedy już znajdziecie się w tym wspaniałym (choć niepozornym!) mieście, najlepsze, co możecie zrobić, to nieco pobłądzić i pozwolić, by nogi same Was zaniosły do najbliższej z hospód… Będzie to na pewno pierwsza, nie ostatnia – bo z ostatniej to pewnie Was już wyniosą…

Marta

PS Jeśli macie Instagrama, poszperajcie na profilu Zijeme Brnem. Na pewno znajdziecie tam jakąś gastronomiczną perełkę dla siebie.