Pusta kartka.
To chyba lubię najbardziej.
Pusta kartka jest zapowiedzią, niewiadomą, jest zarazem pusta i czyściutka, jak i pełna radości, pełna planów, pełna oczekiwań. Nic na niej nie ma, a jednak są na niej zapisane wszystkie nadzieje świata.
Pewnie dlatego jest dużo lepsza niż jakikolwiek tekst. Może być czymkolwiek, kiedykolwiek, może być początkiem biznesplanu, może być pierwszą stroną książki, może być biletem lotniczym.
To takie rozdroże. Trochę tak, jak ja teraz.
Odwieczne pytania: czy poświęcać się czemuś, w co nie do końca się wierzy, co nie jest robione z pasją, chociaż zapewne uczy i rozwija? Czy jest sens szukać sensu tam, gdzie go na pierwszy rzut oka nie widać?
Czy iść za tym, co od zawsze miało się z tyłu głowy, co zawsze było długofalowym planem, odległym marzeniem?
Pusta kartka.
A strach, żeby zacząć ją zapisywać – ogromny.