Cześć, moi drodzy, witam Was gdzieś pomiędzy chaotycznym tygodniem, który spędziłam w Poznaniu, załatwiając, jak to zazwyczaj przy moich pobytach w Polsce, masę dziwnych spraw, a spokojnym piątkowym wieczorem. Dzisiaj zabieram Was na wyprawę w czasie i przestrzeni, do tajemniczego miasta w okrytym nienajlepszą sławą województwie na zachodzie Republiki Czeskiej, słynącego z piwa i chmielu – do Žatca.
Najsmutniejsze miasto Republiki?
Tytuł tego wpisu, „Žatec, najsmutniejsze miasto Republiki”, to oczywiście z mojej strony mały chwyt marketingowy. Žatec dziś jest pięknym i coraz prężniej rozwijającym się miastem, w którym działa nie tylko przemysł, ale i turystyka. To jednak także miejsce, które doświadczyło wiele i którego historia mogłaby ze spokojem posłużyć do napisania kilku thrillerów z szalonymi zwrotami akcji. To też miasto, które dziś, kiedy odwiedzicie je na jedno popołudnie, w jakiś późny jesienny albo wiosenny dzień, będzie zdawało się lekko sennym, trochę zapomnianym, trochę generycznym miastem, po którym albo ludzie biegają w sobie tylko znanych sprawach albo snują się tacy, którzy mają czas na wszystko i szanse na mało co. Žatec dziś to miasto skomplikowane…
…ale kiedy podrapać trochę paznokciem tę nową fasadę, która pokrywa już całkiem sporą ilość domów na starówce, można dotrzeć do tych starszych warstw farby, które gdzieś na rogu albo w podcieniach odchodzą, ujawniając napisy w językach innych niż czeski.
Sudetenland, czyli dawny niemiecki kraj sudecki
Bo Žatec, drodzy Państwo, leży w Czechach zachodnich, w dawnym niemieckim kraju sudeckim. Dla niewtajemniczonych to może nic nie znaczyć, ale jeśli trochę już z czeską historią jesteście zaznajomieni, to wiecie, że takie położenie geograficzne przełożyło się na trudną historię, której ślady widać do dziś.
Zacznijmy jednak od początku. Žatec to miasto znane przede wszystkim z uprawy chmielu, który rośnie tutaj gdzieś od czasów I Zjazdu Gnieźnieńskiego. Ta jedna jedyna roślina, jakkolwiek silna i ekspansywna niczym wilk, zrobiła z Żatcem to, co z Karlowymi Warami zrobiła woda źródlana – uczyniła go bogatym i sławnym i stała się tychże przymiotów fundamentem.
Chmiel, chmiel i jeszcze raz chmiel
Chmiel, którego nazwa łacińska brzmi humulus lupulus i przez swój ekspansywny charakter rzeczywiście kojarzy się trochę z wilkiem, zmienił miasto, czyniąc z niego unikat na skalę światową. To nie znaczy, że chmielu nigdzie indziej na świecie się nie uprawiało ani nie uprawia; oczywiście, że tak; chodzi jednak o połączenie chmielnic, czyli upraw chmielu z miastem, które całkowicie dostosowało swoją tkankę do obróbki tej niezwykłej rośliny. Dziś, rozglądając się po żateckim rynku, turysta może się nie zorientować, ale wprawne oko z pewnością dostrzeże niejeden dawny spichlerz, który cudownie stapia się z pozostałą miejską zabudową.
Chmiel to roślina z tej samej rodziny, co marihuana i, trochę podobnie jak jej odległa kuzynka, ma właściwości leczące bezsenność czy nerwowość. Znacie ją zapewne w połączeniu z piwem, bo to właśnie ten złocisty trunek rozsławił zielone szyszki (także te żateckie) na cały świat. Chmiel dla piwa jest tym, czym oregano dla włoskiego sosu pomidorowego – przyprawą, bez której nie można się obyć. To znaczy – można, tylko po co, kiedy poprawia on tak znakomicie smak złocistego trunku i dodaje mu odpowiedniej goryczki, jednocześnie go konserwując.
Chmiel w regionie żateckim uprawia się od tysiąca lat. Podobno sam Karol IV zakazał pod karą śmierci eksportu cennych sadzonek zagranicę, chcąc tym samym chronić walory tego regionu. Roślinka chmielu rośnie nawet do 20 lat i zazwyczaj jest uprawiana na tzw. chmelnicach, czyli palach wbitych w ziemię, po których się pnie. Co ciekawe, podobno Rzymianie w podobny sposób kiedyś uprawiali winogrona, unikając tym samym konieczności ich nasadzania na zbocza. W średniowieczu hodowców winogron i chmielu nie odróżniano – był to rzekomo ten sam zawód. Pierwsze wzmianki o eksporcie chmielu po Łabie, i to aż do Hamburga, odnotowano już w 1101 r. Roślina ta okazała się na tyle cenna, że, aby uniemożliwić jego podrabianie, Maria Teresa wprowadziła tzw. certyfikat pochodzenia, który miał służyć odróżnieniu prawdziwego żateckiego chmielu od innych sadzonek. Uprawa i handel chmielem się rozwijały, a wraz z nim – Žatec. Miasto niezwykle się na uprawie chmielu wzbogaciło, szczególnie, gdy na terenach dzisiejszych Czech dokonała się druga najsłynniejsza czeska rewolucja (po tej husyckiej), czyli rewolucja piwna.
Czeska piwna rewolucja a Žatec
Czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego pils nazywamy pilsem?… Być może zaskoczy Was fakt, że pils to w istocie pilzner, którego nazwa pochodzi od miasta, w którym powstał, czyli Pilzna. To właśnie tam po raz pierwszy wprowadzono szerokie zmiany technologiczne, warząc piwo w niższej temperaturze i stosując odpowiednią filtrację. Nowy trunek, owoc tzw. dolnej fermentacji, zyskał nie tylko nową nazwę, ale także barwę (dzięki nowej technologii piwo przestało być mętne i stało się złociste). Do tego właśnie trunku wykorzystano tzw. chmiel Saaz, czyli chmiel żatecki. Dzięki szybko rosnącej w siłę nowej modzie na złocisty i przejrzysty trunek Žatec nagle zdecydowanie zyskał na znaczeniu.
Oto nastała złota era dla miasta, które swoje istnienie w wielkiej części przystosowało do produkcji goryczkowych szyszek. Nie zezwolono jednak na dewastację miasta; przeciwnie, zabudowa służąca przemysłowi chmielnickiemu została pomyślana i zaprojektowana w taki sposób, aby idealnie dopełniła tkankę miejską. Po części to właśnie dzięki temu dzisiaj tylko wprawne oko, wiedząc czego szukać, znajdzie w samym centrum miasta stare magazyny i suszarnie chmielu. Spacerując po pięknej starówce, tej odnowionej i tej, która na lepsze czasy jeszcze czeka, wyszukujcie niskich okien u szczytu budynków, tuż pod dachem, albo starych napisów w języku niemieckim lub jidysz. To będą wasze wskazówki.
Chmiel w tkance miasta
Na architekturę miasta wpływ miała także produkcja obróbki chmielu – na przykład za sprawą dziesiątków kominów, które powstały, gdy wymyślono siarkowanie chmielu. Traktowanie szyszek siarką miało zapobiec ich psuciu i po prostu je konserwować. Jednocześnie, co łatwo sobie wyobrazić, nie sposób siarkować takich ilości chmielu w centrum miasta – ludzie by się podusili. Stąd kominy, których wysokość średnio sięga 30 metrów i które miały umożliwić siarkowanie chmielu bezpośrednio w mieście, do dziś są obecne na żateckim horyzoncie.
Druga połowa XIX wieku i lata aż do drugiej wojny światowej to złota era rozwoju tego chmielnego miasta. Plany rozwoju były wielkie – np. chciano stworzyć tramwaj-wyciąg do przewożenia chmielu, ale projekt ostatecznie nie został zatwierdzony i powstał tylko jeden symboliczny przystanek. Žatec był jednak naprawdę bogatym miastem. Po I wojnie światowej rozkwitł na nowo i wyprzedził Norymbergę, stając się największym pod kątem handlu chmielem miastem na świecie.
Kryzys i upadek
W latach 20. poprzedniego wieku rozpoczął się jednak kryzys, który negatywny wpływ miał także na cenę chmielu. Wkrótce pochłonął on cały świat, pojawiły się napięcia społeczne, a na arenie międzynarodowej rozpoczęła się era prężących muskuły nacjonalizmów, które przede wszystkim nienawidziły inności – tymczasem część handlarzy chmielem w mieście, owszem, niemieckojęzyczna, była jednak pochodzenia żydowskiego. Pod koniec lat 30. Żydzi stanowili ponad 10% obywateli miasta i jako handlarze chmielem znacznie przyczyniali się do jego rozwoju. W 1938 r., w ramach akcji tzw. Kryształowej Nocy, w Žatcu spłonęła synagoga (zresztą, odnowiona została bardzo niedawno temu; dziś można ją już znowu obejrzeć), a wkrótce potem Žatec pod przymusem opuścili jego żydowscy mieszkańcy.
Na miasto spadały kolejne ciosy – najpierw zabrakło Żydów, z których większość zginęła w Holokauście*, potem Niemców, których po wojnie wypędzono**. Miasto stało się puste, pozbawione swoich pierwotnych mieszkańców. Tymczasem władze komunistyczne na tereny czechosłowackiego kraju Sudetów zaczęły zwozić mieszankę ludzi, którzy z tymi terenami wcześniej nie mieli nic wspólnego. Wiele lat musiało upłynąć, by nowi mieszkańcy Žatca wytworzyli więź i czułość wobec ziemi i miasta, w którym przyszło im żyć.
** Warto dodać, że w Žatcu doszło do tzw. divokého odsunu, to jest oddolnego, nazwijmy to, wypędzenia mieszkańców niemieckojęzycznych, co w niedalekich Postoloprtech skończyło się pogromem.
Nowa nadzieja
Žatec nigdy już – to jest, do dnia dzisiejszego – nie odzyskał świetności sprzed II wojny światowej. Miasto, owszem, remontuje się, szuka swojej ścieżki rozwoju i wyjścia z beznadziei, ale nie jest to zadanie proste. W latach 70. opuszczono stare magazyny chmielu; powstał nowy, nowoczesny, który je zastąpił. Wydaje się, że dopiero nie tak dawno temu Žatec obudził się z letargu. Impulsem do zmian, a także wielką nadzieją, jest dziś turystyka, to ona bowiem może przynieść tak potrzebne do rozwoju miasta środki i – ludzi. Dziś, spacerując w sobotni wieczór po mieście, które przecież jest przepiękne, odnowione i klimatyczne, ma się wrażenie spacerowania po planie filmowym filmu, który nigdy nie powstał i którego produkcję anulowano z powodu braku środków/aktorów. Witryny sklepowe bywają puste, na ścianach widać jeszcze niemieckojęzyczne napisy, a wszędzie panuje pustka i cisza (no, może poza garstką romskich dzieci, które ganiają w tę i z powrotem).
(BTW, co do tych napisów, to czasem nie wiadomo, czy są stare, czy nowe, bo Žatec rzeczywiście często staje się planem filmowym; rocznie powstaje w mieście kilkanaście produkcji!).
Wielką szansą dla tego przeciekawego regionu stało się wpisanie miasta wraz z jego chmielnicką kulturą na listę UNESCO. To już 17 pozycja z Republiki Czeskiej na tej zaszczytnej, ale też inspirującej turystów z całego świata liście. Fakt ten obił się szerokim echem nie tylko w Žatcu, ale w całej Republice Czeskiej i mieszkańcy regionu zdecydowanie liczą, że przywiedzie on w ich stronę gości. Miasto jest w dużej części odremontowane, okolica jest przepiękna, i wydaje się, że duża część miasta czeka tylko na ludzi, którzy przyjadą je odkryć.
Romski Žatec
Mnie osobiście Žatec zachwycił, zasmucił, zmusił do refleksji. To przepiękne miasto, z trudną historią, której ślady widać do dziś. Żyje tu dziś spora społeczność romska, której wielu członków nie dostosowało się do stylu życia, nazwijmy to, obywateli historycznie czeskich. Romowie w tej części świata, mowa teraz o całych Czechach, żyją tu od dawna. Konkretnie jednak większość społeczności romskiej, która obecnie żyje w Czechach, pojawiła się na czeskich ziemiach dopiero po II wojnie. Czescy obywatele pochodzenia romskiego, zamieszkujący przed wojną ziemie czeskie, w ogromnej większości zginęli w obozach. Obecni dziś na tych terenach Romowie pochodzą głównie z terenów wschodniej Słowacji i dotarli tu w ramach akcji zasiedleńczej czeskich Sudetów.
Romowie nie mieszkają oczywiście tylko w Žatcu; jest ich jednak najwięcej właśnie w województwie Usteckim (7-8% mieszkańców, przy średniej ok. 2% w całym kraju). Również z tego powodu województwo to nie cieszy się wśród etnicznych Czechów najlepszą sławą. Sprawa z Romami jest skomplikowana; nie chcę tu wchodzić w szczegóły ani szukać uproszczeń, dość powiedzieć, że to historia pełna upokorzeń, przemocy, niezrozumienia, przymusu i wrogości i nie da się jej skrócić w kilku zdaniach wpisu o Žatcu. Czy obecność Romów bywa w mieście bywa trudna? Na pewno. Nie można jednak ich jednoznacznie oceniać, bo historia ta ma i drugą stronę medalu. Być może kiedyś w końcu stworzę wpis na ten temat. Na dziś wystarczy stwierdzić, że Romowie także tworzą dziś tkankę miejską Žatca i nie można ich pominąć, wspominając to miasto.
Żatec niczym dawny Czeski Krumlow?
Nie pozwólcie jednak, aby jakiekolwiek stereotypy odwiodły Was od zwiedzania. Žatec zdecydowanie wart jest poznania, szczególnie, jeśli lubicie popijać złocisty trunek. Mi osobiście kojarzy się trochę z Czeskim Krumlowem, tylko nie tym dzisiejszym, pełnym turystów z całego świata i chińskich pamiątek na każdym rogu, ale tym ze zdjęć, tym jeszcze sprzed upadku komuny. To było kiedyś bardzo klimatyczne, choć zaniedbane miasto, pozornie bez perspektyw. Žatec dziś jest na pewno w lepszej formie niż wspomniany przeze mnie Czeski Krumlow z przeszłości, ale jedną cechę z nim dzieli – to nieodkryty skarb. Jedźcie tam, zanim znajdą go wszyscy turyści świata.
M.
PS Nie sugerujcie się za bardzo wyglądem zdjęć. Specjalnie dobierałam takie kadry, bo zrobiły na mnie, wraz z historią tego miejsca, duże wrażenie. Žatec dziś to naprawdę ładne i odnowione miasto – mimo, że niekoniecznie wynika to z fotografii 🙂
Co w Žatcu i okolicy obejrzeć:
- Chrám Chmele a Piva – czyli kompleks rozrywkowo-edukacyjny znajdujący się w samym centrum Žatca, który zajmuje się szeroką tematyką piwno-chmielną. Znajdziecie tu muzeum, ogród, słodownię, a także program dla małych i dużych.
- Pałac Stekník na Žatecku – pałac rokoko w okolicach Žatca, otoczony zewsząd chmielnicami.
- Pałac Krásný Dvůr – barokowa rezydencja z elementami klasycystycznymi, związana z rodziną Černínů z Chudenic.
- Kounovské kamenné řady – czyli innymi słowy: rzędy kamieni u Kounova. Tak naprawdę nie wiadomo, skąd pochodzą, dlaczego są w taki sposób ułożone ani czemu miały służyć. Mówi się, że pochodzą ze starożytności, ale nie ma na to żadnych dowodów. Miejsce tajemnicze.
- Pałac Nový Hrad u Jimlína – powstały na miejscu zamku z połowy XV w.
- Most – miasto o niezwykłej i trudnej historii związanej z wydobyciem węgla.
- Sušárna chmele v Trnovanech u Žatce – suszarnia chmielu z 1908 r.
- rzeka Ohrze – cudowna rzeka przepływająca przez Žatec (płynie też przez Loket i Karlowe Wary). Złotonośna, czysta i piękna. Serdecznie polecam spacer nad nią w okolicy chmielnic i kąpiel. Możecie w niej znaleźć kamyczki błyskające tajemniczymi i pięknymi minerałami.
- Žatec najlepiej jest odwiedzić podczas święta zbiorów chmielu. Dożynki chmielu nazywają się Dočesná i mają miejsce na początku września.
- O historii Żydów na Žatecku możecie poczytać na stronie projektu Židé na Žatecku.