Dziś piszę do Was z polskiego EN57, przez Czechów zwanego również Drevolinem, na pamiątkę oddalonego o lata świetlne włoskiego Pendolino. Jadę i piszę, i staram się ułożyć w głowie, jak właściwie wyglądają chyba najbardziej chrześcijańskie ze świąt w kraju jak najbardziej ateistycznym.
Ano wyglądają doprawdy różnie, w zależności oczywiście, czy mieszkacie na Morawach i macie styczność z nieliczną czeską społecznością katolicką, czy też nie. Bo jeśli tak – to szok prawdopodobnie przeżyjecie podwójny.
Masopust, czyli wszystko kręci się wokół mięsa
Wszystko zaczyna się od masopustu, czyli… karnawału! Otóż to, człowiek musi wyjechać za granicę, na przykład tę południową, by zrozumieć, skąd słowo karnawał, i dlaczego w masopuste słyszymy echo mięsa. Masopust-karnawał, czyli pożegnanie z mięsem. Coś, co kiedyś miało wymierne znaczenie dla każdego człowieka, a dziś zostało już tylko słowem, które w czasie całkowicie zmieniło znaczenie. No więc masopust świętuje się podobnie, jak u nas. Trzeba jednak dodać, że chociażby w Brnie czas poświąteczny (i teraz mam na myśli czas pobożonarodzeniowy) to sezon balowy. Tak, tak – nie przesłyszeliście się! Ludzie chadzają wciąż na bale, i to w nie byle jakich strojach. Bal Żołnierza, Bal Ucznia, Bal Studencki, Parafialny czy może Szpitalny – od wyboru do koloru, możecie udać się na jakikolwiek zgodny z Waszymi upodobaniami. Ważne jednak, by pamiętać o odpowiednim, balowym, a jakże!, stroju.
Czesi a religia
Kolejny okres, czyli faktycznie post – przebiega niemal niezauważalny wśród ateistów. Czeskie społeczeństwo, zupełnie inaczej niż polskie, nic sobie z postu nie robi – ba, prawdopodobnie większość w ogóle go nie zauważa. Trochę inaczej jest ze Słowakami, którzy w Czechach mieszkają – ci dużo bardziej podobnie do Polaków, post zauważają, a czasem nawet dotrzymują. Jeszcze inaczej sprawa ma się z Czechami-chrześcijanami. Ze względu na swoją małą liczebność, do kościoła chodzą ludzie, którzy naprawdę tego chcą. Jest to zjawisko raczej wyjątkowe, a także spotykane z brakiem zrozumienia, bowiem Czesi do Kościoła nastawieni są dość sceptycznie.
Religia to temat ciekawy w Czechach – zwłaszcza dla Polki, która była wychowana w rodzinie i tradycji katolickiej. Bez zbędnego wchodzenia w szczegóły – niech ducha tego zjawiska odda krótka wzmianka o tym, że koleżance Czeszce jeszcze nie tak dawno musiałam tłumaczyć, czym właściwie jest konfesjonał i do czego służy. Była niepomiernie zdziwiona. Jeśli natomiast porówna się zaangażowanie i życie przykazaniami czeskich katolików – to niejednokrotnie ci mogliby swoich polskich braci i siostry w wierze wprawić w niemałe zakłopotanie. Nie widuje się tam jednak tyle niezdrowego fanatyzmu, jak nad Wisłą.
Wielki Tydzień w Czechach
Wracając do tematu przewodniego – po poście dochodzimy w końcu do Wielkiego Tygodnia, który w Czechach jednak jest bardziej kolorowy, niż wielki. Środa jest bowiem Škareda (czes. szkaradna, brzydka), czwartek – zielony, a sobota – biała!
Co w tym niezwykłego? Ano to, że w czwartek nie należy zapomnieć wypić zielonego piwa, które leje się litrami w hospodach. Warto również zjeść coś zielonego. Po czwartku następuje piątek, wielu Polaków chodzi na Drogi Krzyżowe, co w czeskich uszach może brzmieć co najmniej kontrowersyjnie (czes. droga – narkotyk…) Sobota jest biała, dla przeciętnego Czecha jednak Wielkanoc to w gruncie rzeczy jeden dzień – Poniedziałek Wielkanocny.
Wielkanocne tradycje
I tutaj dochodzimy do zaiste interesującej tradycji, która wśród brneńskiej i katolickiej młodzieży pozostaje wciąż bardzo żywa. Młodzież męska, uzbrojona w witki i innego rodzaju gałązki, rusza do domów niezamężnych niewiast, by te okładać witkami oraz spijać podany alkohol oraz konsumować oferowane słodycze. Wysmaganie witkami niewiasty ma przynosić zdrowie oraz płodność i w związku z tym, nagradzane jest pomalowanymi jajkami, słodyczami oraz alkoholem. Równouprawnienie ogólnie raczej nie dotarło w te zakątki świata – Morawa jest konserwatywna pod tym względem, ale o tym może innym razem.
Święta nie mogą się odbyć bez biszkoptowego baranka, który formą przypomina naszego maślanego, jest jednak znacznie większy; zabraknąć nie może również mazanca, czyli ciasta przypominającego chałkę, a także pewnego rodzaju mięsnej rolady z wędzonką – nadivky s uzenym masem.
Moi kochani, na Święta życzę Wam, byście mogli spędzić je z uśmiechem i w miejscu oraz ludźmi, którzy ten uśmiech wywołają.
Marta